Miniatury moja miłość... moja pasja...

Lubisz to? :-)

niedziela, 27 czerwca 2010

Dziewczynki - zajawka



Ot taka zajawka dzisiaj. Mało mnie tu ostatnio. Taka piękna pogoda, szkoda siedzieć w domu. Jesienią na pewno będzie więcej czasu na szycie w czasie długich wieczorów. To jednak nie znaczy, że nic nie robię. Bez szycia już nie ma życia :-) 

Uszyłam wczoraj nóżki w rajstopkach.


Nóżki są malutkie. Po szyciu Tildy w rozmiarze XL teraz przyszedł czas na Tildę w rozmiarze XS. W związku z tym, że nie mogłam zdecydować się na kolor rajstop postanowiłam uszyć od razu 3 sztuki (rajstop 3, nóżek 6 :-) Będą to tildowe dziewczynki. Ponieważ wciąż uwielbiam projektować małe sukienki na szelkach (takie jak tu: 

... chciałam uszyć dziewczynki w takich właśnie sukienkach lub... innych. Sama jeszcze nie wiem.

Będzie to coś takiego:


Białe rajstopy pasują do każdej sukienki. Czerwone w białe kropki i niebieskie w białe paski już nie do wszystkiego. Trzeba to teraz jakoś ładnie dobrać. Sukienka to jedno ale jeszcze bluzka, kolor oczu, włosy, fryzury, dodatki...




Uszycie takich małych nóżek nie jest trudne ale odwrócenie ich na drugą stronę... a to już inna sprawa :-) Najgorzej było z tymi białymi bo są uszyte z białego płótna, które jest dość gruba i sztywne. Ledwo, ledwo ale przewróciłam. Nie wiem czy dam radę z rączkami, które są jeszcze mniejsze, hmm.. 
Zobaczymy.


Mam nadzieję jednak, że się uda i będzie ładnie. Pozdrawiam wszystkich zaglądających na mój blog

koronka

sobota, 12 czerwca 2010

Tilda Marlene...

Któregoś dnia trafiłam na ten blog:


i nie mogłam wyjść...z podziwu i z bloga bo tak bardzo zachwyciły mnie Jej Tildy, że oglądałam i oglądałam. Zatęskniłam za taką Tildą, taką sielską, piękną, zwiewną... Zainspirowana jej pracami, postanowiłam uszyć właśnie taką lalkę do ozdoby mojego domu. I tak powstała Marlene.


Nie mogła nazywać się inaczej jak właścicielka bloga, która mnie zainspirowała. Nie jestem tylko pewna czy nie powinno być Marlenes, być może ale nie jestem pewna więc zostanie Marlene.


Szyłam ją kilka wieczorów i byłam tak zaczarowana, że będąc w pracy nie mogłam się doczekać kiedy wrócę do domu i będę mogła zająć się jej kończeniem. Celem moim nie było jak najszybsze skończenie. Sama praca nad nią dawała mi dużo radości i satysfakcji. Każdy szczegół był dobrze przemyślany i konsultowany z Tildami na blogu: marlenesanglar.blogspot.com Chciałam aby moja Tilda była bardzo podobna do Tild z tego właśnie bloga.

Uszyłam mojej Marlene sukienkę w niebiesko-białe paski i białe pantalony:


Na nogi "założyłam" jej białe balerinki z kokardką.


W jednej ręce trzyma poduszkę.
Poduszka jest prosta, uszyta z białego płótna, z przezroczystą falbanką, a na środku ma guzik - różę, taką samą jak Marlene ma przy kapeluszu.


W drugiej ręce ma koszyk z różami. Koszyk przysłała Weronice i Błażejowi Tukara z Tunezji. Była w nim inna zawartość ale o tym będę pisała w oddzielnym poście. Ja dorobiłam róże z filcu i pożyczyłam Marlene :-) bo świetnie mi tu pasował.


Chciałam, żeby róże w koszyku nawiązywały do róży na poduszce.


Oczy Marlene wyszyłam nićmi.


 Moja Marlene jest Tildą XL. Do tej pory szyłam same malutkie. Tym razem chciałam, żeby była duża. Ma ok. 46 cm! W sumie można uszyć Tildę w dowolnej wielkości. Wystarczy szablon ciała (mój jest zmodyfikowany lekko bo oryginalne ciałko, jak dla mnie, jest nieproporcjonalne) skserować w dowolnym powiększeniu lub pomniejszeniu i już mamy Tildę w pożądanej wielkości. Ja tak właśnie zrobiłam. Marlene jest więc XL dlatego nie może grać w moim serialu ;-)

Kapelusz i szaliczek to pomysł zaczerpnięty od właścicielki wspomnianego bloga. 


Jej Tildy wyglądają tak ( marlenesanglar.blogspot.com)


 I te też są cudne! Rozbroiły mnie totalnie:


Naprawdę cieszę się, że trafiłam na Jej blog. Dzięki Niej powstała moja Marlene, która zebrała róże do koszyka i teraz odpoczywa na trawie. ;-)


Na tym blogu znalazłam też fajną witrynkę, gdzie można prezentować w domu swoje prace. Mój mąż już mi obiecał, że stolarz mi ją zrobi :-) 
Póki co moja nowa Tilda siedzi sobie na brzegu kanapy i czeka na witrynkę :-)


Pozdrawiam serdecznie
koronka

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Podłoga

W poprzednim poście Weronika intensywnie ćwiczyła leżąc na... podłodze. Dziś właśnie na podłogę chciałabym zwrócić uwagę. Ta podłoga to nowość. Weronika i Błażej długo zastanawiali się, jaką wybrać do ich NOWEGO DOMU. Podłoga to bardzo ważny element domu. To po niej stąpamy gołymi stopami, to na niej bawią się i brudzą ;-) nasze dzieci, po niej biega kot i pies i na nią rozlewa się czasem... coś.

Tak wygląda podłoga w NOWYM DOMU Weroniki, Błażeja i Hani.


 I pod innym kątem:


Weronika i Błażej wybrali podłogę drewnianą, sosnową (dębowa jest jeszcze zbyt droga na ich budżet). Zamówili sosnowe deski o wymiarach: 2,5 cm/20 cm u "Stolarza" przez duże "S". Tym Stolarzem był mój osobisty TATA :-) Zobaczcie:


Gdybym ja miała wycinać te wszystkie deseczki... o nie :-) Tata ma sprzęt odpowiedni więc poprosiłam Go o zrobienie mi tej podłogi. Ja Mu tylko troszkę pomagałam.


W historię moich bohaterów wmieszana jest cała rodzina :-) Mama przypomina mi o imieninach Błażeja (post o imieninach), mój Syn Kacper wymyśla nazwy kwiatów (post ... o kurcze zapomniałam w jakim to poście było ale Weronika i Błażej będą także mieli ogród i temat nazw kwiatów powróci). I teraz Tata zrobił mi podłogę i jeszcze coś... ale o tym kiedy indziej. Mój mąż też się udziela. Jak coś uszyję lub zrobię i pytam Go czy dobre proporcje to albo jest od razu odpowiedź twierdząca albo chwila wahania i... pada odpowiedź: "no CHYBA tak". I wtedy wiem, że muszę poprawić :-)

Reasumując w historię Weroniki, Błażeja i Hani wmieszana jest cała moja rodzina :-)

A tu jeszcze "Stolarz" przy pracy. (W tle Mama Mu towarzyszy :-)



Mój Tata jest aktualnie na emeryturze, pracował jako wykładowca w Wyższej Szkole Sił Powietrznych, do tego jest "złotą rączką" , wszystko potrafi zrobić i na wszystkim się zna. 35 lat temu moja Mama stwierdziła, że to idealne kombinacja i wzięła Go sobie za męża. :-) Oboje są dla mnie ideałem Mamy, Taty i małżeństwa i ludzi. Jestem wielką szczęściarą, że mam takich Rodziców.

Tak jakoś przy okazji miałam ochotę się tym z Wami dzisiaj podzielić :-)

Pozdrawiam serdecznie
koronka

sobota, 5 czerwca 2010

Weronika wypowiedziała wojnę!

Weronika wciąż jest zajęta opieką nad Hanią. Nie wiedziała, że z dzieckiem jest tyyyyle pracy. A to jeść, a to siusiu, a to przytulić, a to kupka. Kiedy Hania śpi trzeba przecież posprzątać, uprać, uprasować, ugotować...rety! A gdzie czas dla siebie? Szkoda, że rodzice mieszkają daleko. Mama na pewno dużo by jej pomogła. Niestety trzeba sobie radzić samemu. Błażej wrócił już do pracy po krótkim urlopie więc cały dzień jest sama z małą. Dobrze, że chociaż w nocy jej pomaga i wstaje do Hani.

Któregoś dnia, w przerwie między kolejnymi obowiązkami, Weronika spojrzała na siebie krytycznie i stwierdziła:

"Boże jaka ja jestem gruba!"


"Mam takie fałdy na brzuchu, że niedługo Błażej już w ogóle nie mnie nie spojrzy!"

 "O nie! Tak być nie może!"

Weronika wypowiedziała wojnę zbędnym kilogramom pozostałym (jak twierdzi) po ciąży. Prawdziwą wojnę! I zaczęła z nimi walczyć...


Raz, dwa, raz, dwa...

Ręce pod pupę to może będzie łatwiej.


O matko! Jak ciężko!


"Gdzie ta forma sprzed ciąży..." pomyślała. 
A teraz rozciąganie...




I jeszcze trochę brzuszków...


Raaaaz, dwa, raaaaz...

"Już nie mam siły!"


Jeszcze spróbuję kilka pompek. Błażej jakoś tak to robi...


Boże, jak ten facet może zrobić ich tyle kiedy ja nawet jednej nie mogę!


Nie, no nie dam rady!


"Jutro znów będzie dzień" pomyślała. "Będę dalej walczyć. Dziś już nie mam siły."

Bawcie się dobrze! :-)
koronka

środa, 2 czerwca 2010

Agnieszka

Powstała od serca. Dla Kogoś wyjątkowego. Już dawno nie szyłam nowej lalki i robiłam to z wielką przyjemnością.


Agnieszka ma dżinsową spódnicę i bluzkę lila - fiolet, taką trochę bardziej elegancką. Do tego różową apaszkę z tildowym kwiatkiem...


....i różową torbę, z podobnym kwiatkiem...

 
oraz różowe buty. 


Styl, w jakim występuje nazwałabym sportową elegancją. W sumie styl może jest i żaden :-) ale sportowa elegancja brzmi tak fajnie... i mi się podoba. Ja w sumie tak lubię, nie za sportowo i nie za elegancko. No i ta dżinsowa spódnica. Mam do nich słabość.


Agnieszka świetnie wpasowała się w Margaretki w koszyku.


Agnieszka jest wielką przyjaciółką Weroniki.


Jeszcze większą Hani...




I moją...

Z pozdrowieniami
koronka

Moje starsze posty zobaczysz tutaj:

Popularne posty

Tak lubię:

Tak lubię:

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)
Mam nadzieję, że mnie znów odwiedzisz!