Miniatury moja miłość... moja pasja...

Lubisz to? :-)

piątek, 21 czerwca 2013

Gdzie jest Mele?

No kto wie, gdzie on jest?


Mele jest tu, pod rączkami. Nikt nie zgadł.



Do niedawna była to ulubiona zabawa mojego Sebastiana :-)

środa, 19 czerwca 2013

Skala moich lal i misia moich lal...


Dagmara podsunęła mi świetny pomysł (dziękuję Ci bardzo!) aby pokazać skalę moich lal, na dłoni. Będzie można lepiej sobie wyobrazić jakiej są wielkości. Wyglądają tak, jak na dzisiejszych zdjęciach.



Lila ma 16 cm, a Mele ma 12 cm. Ich starsza siostra będzie miała 20 cm. Ale chciałam też o misiu. Pokazywałam go już na blogu bo dostała go dawno temu Hania od Agnieszki. Agnieszka potrafi robić na szydełku najmniejsze miniaturki. Któregoś dnia przypomnę, jak wygląda myszka, którą Aga zrobiła. Jest mniejsza od misia... Agnieszka ma niezwykły talent!
A teraz poniżej moja dłoń, Mele i miś.



Taki jest maleńki :-) 

Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej nocy

koronka

PS. zapraszam jutro, pokaże w co lubi bawić się Mele ;-)

wtorek, 18 czerwca 2013

Przy desce do prasowania...

Kiedy Sebastian zasypia w ciągu dnia mam jakieś: 1h-1,5h, do 2h na zrobienie... no właśnie. Co robić? Wykąpie się, nie - później, poprasuję, a może jednak dół ogarnę albo łazienkę posprzątam, garderobę....!!! Nie wiem w co mam ręce włożyć. Przy tak małym dziecku naprawdę nie jest człowiek w stanie nic zrobić. Sebastian uczy się chodzić i trzeba cały czas Go pilnować. Nie mogę mieć głowy i rąk zajętych czymś innym niż dzieckiem. Wczoraj, na przykład, rozmawiałam przez telefon, byłam w kuchni (aneksie), a Sebastian kilkanaście metrów ode mnie w salonie. Byłam dosłownie chwilę odwrócona. Kiedy spojrzałam na Niego o zgrozo! mój synek stał chwiejnie na sofie, trzymając się laptopa. Kiedy On tam wszedł, jak to się stało, przecież On jeszcze nie wchodził na sofę! A jak Mu się już udało wejść to nie mógł usiąść, tylko od razu stanąć w dodatku na krawędzi? A gdyby tak spadł??? Matko, wolę nie myśleć. Zdążyłam dobiec.

Przed jakąś godziną zasnął i z listy powyższej dziś wybrałam prasowanie. Chciałam wyprasować chociaż kilka rzeczy. Kiedyś (jak nie było Sebastianka) prasowałam dosłownie prawie wszystko, oprócz ubrań - pościele, ściereczki, ręczniki. Bielizny nie, to już przesada. Teraz prawie nic nie prasuję, tylko męża koszule, Seby pościel, i nasze poszewki na poduszki. Na resztę nie mam czasu. Ja lubię prasować. Najbardziej pościel bawełnianą, suszoną na świeżym powietrzu, na słońcu i wietrze. Matko! jaki to cudowny, naturalny zapach: bawełna, czystość, słońce i wiatr. Mogłabym mieć takie perfumy.

Kiedyś jak przyjeżdżali do nas goście powlekałam im zawsze taką świeżą, pachnącą pościel, sprzątałam i wietrzyłam mega! pokój, przynosiłam jakąś romantyczną lampkę... :-) Jak miło było usłyszeć rano: jak dobrze mi się u was śpi :-) To pewnie powietrze nadmorskie (pewnie też ;-) Teraz też się staram, oczywiście, ale pościel jest z kory (bo nie trzeba prasować), nie zawsze jest lampka i w ogóle nie mam tyle czasu na przygotowania. Ale te czasy wrócą. Niech tylko Seba podrośnie.

To by było tyle na dziś bo Seba właśnie się obudził. Jeszcze tylko chciałam dodać, że w ogrodzie pierwszy raz w zakwitły mi białe piwonie :-) Jeden kwiat był tak dorodny, że się złamał. Mam go w domu. W najbliższym czasie pokażę mój tegoroczny ogród.


Różowe też mam, trochę więcej i kwitły już w zeszłym roku.



Zdążyłam dziś wyprasować tyle tylko. Niewiele ale zawsze coś.



Serdecznie pozdrawiam

koronka

PS. Przepraszam, że to wszystko bez składu i ładu ale czas mnie goni. 
Później odpowiem na Wasze poprzednie komentarze.

niedziela, 16 czerwca 2013

Mele i Lila

















Zarówno Lila jak i Mele mają oczy absolutnie do wymiany. Oboje będą mieli brązowe, tak sądzę. Mele mógłby mieć ewentualnie ciemnoniebieskie. Pomyślę jeszcze. Lilka musi mieć też nowe włosy bo te są zbyt ciężkie ale chciałabym aby wyglądały podobnie. Ich starsza siostra, którą przyjedzie pod koniec lipca (już wiem) będzie miała zielone oczy i będzie podobna do Lilki tylko trochę większa więc dużej niespodzianki nie będzie. Będzie miała też krótkie włosy.
Mele może przybierać różne pozy. Jest taki słodki, te grube nóżki... i ten uśmiech :-)
Wyciągnęłam dziś tkaniny, z których mam uszyć coś dla Mele. No cóż. Jest już późno więc schowam je, tyle z mojego szycia.

Kończę i idę spać bo w nocy muszę kilka razy wstać do mojego prawdziwego "Mele" :-)

koronka

PS. Odblokowało się coś i mogę bez żadnego problemu odpowiadać na komentarze więc częściej będę to robić. Po prostu klikam odpowiedz i piszę, wcześniej było to niemożliwe. Dziwne.

piątek, 14 czerwca 2013

Mele - młodszy braciszek Liliany

Dziś dotarł. Wreszcie! Jest przesłodki! Naprawdę warto było czekać te trzy miesiące. Cło było, owszem, ale mnie nie zabiło :-) A oto Mele - młodszy brat Liliany.


Trudno mu zrobić zdjęcie bo ciągle mi ucieka. Jest chyba mniej więcej w wieku mojego Sebastianka. Jest chłopcem (widać) ale nie będę prezentować go bez pieluszki. Czasem jednak będzie bywał dziewczynką, jak mi się zachce uszyć małą sukieneczkę.

Temat lalek kolekcjonerskich pewnie nie wszystkim się podoba na moim blogu. Ale co zrobić? Mój blog jest poświęcony moim pasjom więc różne tematy się tu pojawiają: szycie, ogród, lalki... Wszystko trzeba traktować z przymrużeniem oka, ja tak robię.

Serdecznie pozdrawiam

koronka

środa, 12 czerwca 2013

Moja lala ma wadę!

Okazało się, że przysłali mi lalę z wadą. No cóż. Zdarza się. Ma ona wadę wzroku i będzie musiała nosić okulary. Na szczęście wada nie jest duża więc czasem może je zdejmować. W okularach prezentuje się tak:



Fajnie? Mnie się podoba :-)

Szczerze mówiąc na okulary dla Lili chorowałam od początku. Nie mogłam znaleźć odpowiednich, a jak już znalazłam to były drogie. Aż wreszcie mi się udało. Teraz jeszcze bardziej wygląda jak prawdziwa mała dziewczynka.



Braciszek Lili jeszcze nie dotarł (3 miesiące już czekamy!) ale ale! Od kilku dni jest już w drodze, jest już nawet w Polsce tylko utknął w urzędzie celnym, o zgrozo! Właśnie naliczają mi podatek i cło :-( 
Niedobrze. 

Szyć nie mam czasu, więc nie szyję. Nie jestem przygotowana na przyjazd maluszka, nie będę miała go w co ubrać. No cóż. Musi poczekać do jesieni kiedy znów wieczory zrobią się dłuższe. Może gdzieś tam znajdę jednak chwilkę żeby uszyć mu choćby kaftanik i śpioszki.

Wiem już też jak będzie miał na imię ale póki co nie zdradzę...
Jak tylko do mnie dotrze natychmiast go pokażę. 
Lilę już mam, maluszek lada moment będzie więc moje dwie wymarzone lale będę miała już w domu. Trzecia (ostatnia!) w przygotowaniu... :-) 


Spokojnej nocy

koronka




Moje starsze posty zobaczysz tutaj:

Popularne posty

Tak lubię:

Tak lubię:

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)

Zmęczona oglądaniem i czytaniem? Usiądź i odpocznij :-)
Mam nadzieję, że mnie znów odwiedzisz!