Sama jej nie zrobiłam, o nie. Nie mam ani sprzętu ani aż takich stolarskich zdolności. Mam chęci ale to nie wystarczy :-) Podziękowania się należą mojemu Mężowi, który zlecił i Bójowi, który wykonał. Dzięki chłopaki :-)
Marlene znalazła swoje miejsce w moim domu. Początkowo wisiała na lustrze ale tam bardziej nadawała się Tilda exclusive :-) Jak zawieszą mi karnisz i powieszę zasłony pokaże również mój wiatrołap, gdzie właśnie owa wisi.
Przy okazji chciałabym pokazać moje małe cudo. Jest nią stara maszyna do szycia SINGER. Jest to maszyna, na której szyła babcia mojego Męża. Kiedyś rodzina chciała ją wyrzucić bo komu taki staroć potrzebny...! Mój mąż na szczęście miał intuicję, że Jego przyszła (wtedy) żona szyć będzie :-) i stwierdził, że ją weźmie. Na szczęście. Nie wiem, może nawet szyć się na niej da, nie próbowałam. Nałożone są na nią nici, poduszeczka ze szpilkami i ja nie śmiałam tego ruszać. Patrzę na nią i wyobrażam sobie jak to siedziała przy niej Pani van Zomeren i szyła fartuszek (który też odziedziczyłam zresztą i używam w kuchni). Po lewej stronie maszyna nadgryziona jest zębem czasu... widać na zdjęciu ale ogólnie jest piękna i ma w sobie duszę, ja w to wierzę.
Narzuciłam na nią robioną na szydełku serwetkę - kolejna pamiątka po Pani Van Zomeren :-)
Maszyna stoi na białym stoliku z koszykiem pod spodem obok nowej witrynki. W koszyku moje tkaniny. Właściwie to witrynka stoi obok stolika (on był tu pierwszy ;-)
Obok witryny wisi moja ulubiona ozdoba. To jest lampion powieszony na ozdobnym haku.
Ten hak, razem z drugim takim samym miał wisieć w ogrodzie, a na nich donice z kwiatami. Stwierdziłam jednak, że podobają mi się tak bardzo, że zostaną w domu. W dodatku ogród dopiero się robi...
A wracając do mojego poprzedniego posta... Czerwone rajstopy mają już "część dalszą" :-) Całość nie jest jednak jeszcze skończona więc pokaże tylko oczy:
Pozdrawiam serdecznie
koronka
Hermosas fotos!!
OdpowiedzUsuńTu rincón ha quedado maravilloso!!!
Esa máquina de coser es un tesoro invalorable!!!
Un abrazo!!
Den hyllan är så fin,jag har bordet i samma modell också
OdpowiedzUsuńKram Marlene
Moniko Twoja witryna jest cudna !!!
OdpowiedzUsuńJeśli ją zmałpuje i nakłonię mojego męża na podobny wzór - wybaczysz ? :PPP
A lala ma piękne oczęta - czekam na resztę :)
buziole :**
Maria Cristina - gracias :-)
OdpowiedzUsuńMarlene - tack (chyba :-)
artambrozja - małpuj ile wlezie, ja też ją zmałpowałam od Marlenes. Taki piękny model trzeba rozpowszechniać ;-)
Jejku, ja nie wiem jak Ty to robisz, ale te Twoje miniaturki są po prostu takie.. no cudne :) Oczy bombowe!
OdpowiedzUsuńA Witryna też oczywiśćie fajna - czym malowałaś?
Pozdrawiam serdecznie :)
ZU
uwielbiam stare maszyny do szycia typu singer...wlasnie takie...z dusza
OdpowiedzUsuńWitrynka bardzo ładna,Oczy urocze.
OdpowiedzUsuńJa odziedziczyłam po cioci-babci podobna maszynę tyle,że na stole i napęd ma nożny ,ma tylko ścieg prosty ale szyje bardzo dobrze nawet cieniutki jedwab.Warto więc naoliwić i przetestować.
Pozdrawiam.
cudne rzeczy tworzysz i pięknie je ulokowałaś:):):)
OdpowiedzUsuńNo no no, witrynka super! i teraz dopiero widać jakie maleńkie są łóżeczko i wózeczek Haneczki!
OdpowiedzUsuńZuziu - jestem wierna farbie, której nazwę Ci kiedyś przesłałam, kolor RAL 9010. Zaraz sprawdzić co tam u Was dzisiaj ;-)
OdpowiedzUsuńat-the-attic - ja też, uwielbiam wszystko co związane z szyciem, a jeśli są to w dodatku stare pamiątki...
Elżuniu - ja bym też chciała mieć do niej stół... Na pewno ja kiedyś przetestuje, takie szycie z pomocą korbki może mieć taką zaletę, że można szyć pomału co dla mnie czasem bardzo ważne.
jola_zola - dziękuję Jolu :-)
Myszko - w tej witrynce wyglądają naprawdę malutkie :-)
półka jest świetna, widziałam kiedyś taką z koszami wiklinowymi ale kosztowała baaardzo dużo pieniążków - gratulacje dla męża.ewa
OdpowiedzUsuńSama przyjemnosc kiedy mozna na takie cuda popatrzec. Nie wiem co oczarowalo mnie bardziej, witrynka, maszyna czy te "oczy"...
OdpowiedzUsuńW kazdym badz razie to byl wspanialy pomysl z ta witryna, Twoje lale maja teraz swiój wlasny kacik a w komplecie prezentuja sie bardzo efektownie...podziwiam i gratuluje :)
Świetna witrynka:)
OdpowiedzUsuńsuper witryna, super lampion :-)
OdpowiedzUsuńoj ja tylko powzdycham nad caloscia!!!!Piekne wszystko w kazdym calu!!!!
OdpowiedzUsuńTez mam takiego pieknego singera po mojej babci z cala pieknie rzezbiona obudowa na pedal jak to bylo dawno temu w uzyciu...i nawet na niej szylam jako mala dziewczynka :D Moze kiedys uda mi sie znalezc miejsce aby ja do siebie przywieźć :)
Maszyna cudna i na pewno szyja, jak i moja korbkowa :)
OdpowiedzUsuńRegalik cudny, rzeczy na nim się ładnie prezentują.
Ale ta latarenka jest przeurocza.
Ładna górna część rajstopek :)
Pozdrawiam serdecznie.
Hi
OdpowiedzUsuńThank's! I'm glad to hear you like my angels =)
You are making very beautiful dolls to. Love all the details.
And from all the pictures on your blog, I can see you have great taste.
Best regards //Malin
Swietne mebelki-bardzo skandynawskie.
OdpowiedzUsuńNieomal pol domu mam nimi urzadzone:-)
Tu w Danii sa bardzo popularne i kosztuja grosze.Tak ogrodowe,jak i do wnetrz-z koszyczkami lakierowanymi na bialo.
W PL-u nie widzialam ich nawet w Warszawie,w Jysk,dlatego jesli ktos chce miec 'skandynawskie wnetrze'-zleca to zazwyczaj stolarzowi.
W Pl-u mialam calkowicie inny styl,ale tutaj nie wyobrazam sobie tego.Dlatego tez nie zabralam moich mebli do Danii.Wszystkie zostaly rozdane,przy okazji sprzedazy mojego polskiego domu:-)
Podobna maszyne-'Kasprzycki' zostawilam w PL-u z premedytacja.Zabralam jedynie antyczne zelazko:-)
Pozdrawiam-psiankaDK-
ale u Ciebie jest ładnie! strasznie zazdroszcze takiej maszyny :) moja babcia miała podobną tylko razem ze stolikiem, baaaardzo ją lubiłam ale komuś przeszkadzała i ją wyrzucił ;(((
OdpowiedzUsuńmam straszne zaległości u Ciebie... nic nie wiem co dzieje się u Weroniki i Błażeja i Hani... mam straszne zaległości blogowe... ale już lecę nadrabiać :)
Och, koniecznie musi powstać miniaturka tego zachwycającego regału. Z pewnością Weronika znajdzie wiele bibelotów, które zapragnie wyeksponować. ((:
OdpowiedzUsuńA co się tyczy tajemniczej, zielonookiej niewiasty... Czyżby rodzinka zjechała na wakacje do Państwa Koronków? (((: Teraz Hania będzie rozpieszczana przez śliczne ciocie. ((:
Moniko pięknie jest u Ciebie, witrynka jest cudowna, zazdroszcze Ci jej bardzo, ale tak pozytywnie:)Maszyna z pewnością ma duszę, to bezcenny skarb:)Bardzo ciekawa jestem kolejnej postaci którą stworzysz:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńNa bloga trafiłam przypadkiem, ale jestem nim bardzo zaskoczona, ponieważ mam na imię Weronika, a mój chłopak ma na imię Błażej. Jakby zbiegów okoliczności było mało , spodziewamy się dziecka. Niestety nie wiemy jeszcze jak je nazwać, ale chyba Rysiek :)W dodatku tak samo jak tutaj, mój Błażej gra na gitarze.
Codziennie czytam tego bloga i wyszukuję podobieństwa, mam nadzięję, że z czasem będzie ich więcej.
Pod wpływem bloga zaczęłam zastanawiać się , czy pampersy będą napewno dobrym wyborem dla naszego Rysia-przecież jego pupka będzie taka delikatna!
Pozdrawiam, i życzę wielu czytelników :)
Weronika
Pięknie u Ciebie
OdpowiedzUsuńw domu masz tak samo pięknie i bajkowo jak Twoje lalki...:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za przemiłe komentarze :-)
OdpowiedzUsuńWeroniko, to rzeczywiście niezwykły zbieg okoliczności, może w mojej historii znajdziesz jeszcze jakieś powiązania z Waszym życiem :-) Historia jest ogólnie pozytywna więc niech Wasze życie również będzie pozytywne, życze z całego serca. A o pieluszkach pomyśl, na pewno warto choć czasem, zamienić dziecku pampers na coś bardziej zdrowego, naturalnego.
Jestem pod wielkim wrażeniem, wręcz oczarowana tym co pokazujesz, piękne wszystko! Ta witrynka jest cudowna,maszyna zaczarowana, idę jeszcze raz nacieszać tym wszystkim oczy :)
OdpowiedzUsuńtrafiłam tu przez przypadek i... dech mi zparło! Moniko, jesteś wspaniała, podziwiam Twoje zdolności, dobry smak, pomysłowość i cierpliwość, bo tej pewnie potrzeba dużo przy szyciu ubranek w wersji mini mini :D pozdrawiam bardzo serdecznie - będę tu zaglądać częściej, bo Twój blog przypomina mi moje dzieciństwo, kiedy szyłam ubranka dla lalek, a także kiedy moje córki były małe i im uszyłam także takie małe tildy. Zabawa był przednia - wszystko odżyło - DZIĘKUJĘ :D Ewa
OdpowiedzUsuń