Opowiedziała jej jak to w ostatnim czasie złapała jakiegoś wirusa i pozbyć się nie może. Męczą ją nudności i zawroty głowy.
Doktor Anna wysłuchała ją uważnie, następnie zbadała.
Podczas gdy Weronika się ubierała...
Najlepszą na niego metodą jest dobrze się odżywiać i dużo odpoczywać :-)
Weronika w pierwszej chwili osłupiała.
Jednak już po chwili zrozumiała co Doktor Anna ma na myśli i omal nie spadła z krzesła.
W tym momencie Doktor Anna potwierdziła jej domysły.
"Tak pani Weroniko, JEST PANI W CIĄŻY!"
.......
.......
.......
Podczas gdy Doktor Anna wypisywała skierowanie na podstawowe badania...
... Weronika miała gonitwę myśli. O Boże jestem w ciąży! Jestem w ciąży! Będę mamą! Będę miała dziecko! I co teraz?!" Zupełnie sie tego nie spodziewała. Doktor Anna coś do niej jeszcze mówiła ale Weronika jej już nie słuchała. Jej małe, tildowe serduszko i umysł wypełniały radość. Tak radość. Ogromna radość! Będzie miała dziecko! Będzie mamą! Ma w sobie życie. Spełnia się jej największe marzenie: dziecko. Będzie miała dziecko!
Doktor Anna wręczyła jej skierowanie na badania i recepty na witaminy.
Na koniec powiedziała: : "Gratuluję Pani Weroniko i proszę przekazać moje gratulacje mężowi."
"Mężowi?" pomyślała Weronika. "O Boże! Przecież ja nie mam męża. Co ze ślubem? O rety! Ślub przecież i co teraz?!"
Weronika zeszła przez chwilę "na ziemię" ze swoimi myślami i zaczęła zastanawiać się co właściwie powie na to Błażej... Czy on się ucieszy? Co ze ślubem? Wszystko już zaplanowane, wszyscy już wiedzą...
Oj tam, później o tym pomyśli. Teraz chce tylko cieszyć się myślą, że będzie mamą.
Weronika pobiegła do domu. Po drodze wstąpiła tylko do sklepu z ubrankami dla dzieci żeby przez chwilę nacieszyć wzrok tymi wszystkimi maleńkimi, słodkimi rzeczami, które w najbliższym czasie będzie kupowała.
Błażej czekał na nią w domu. "I co? Co powiedziała Doktor Anna?" przywitał ją do progu.
Ku jego wielkiemu zdziwieniu Weronika nic nie powiedziała tylko przytuliła się do niego mocno.
Błażej był zaskoczony ale nic nie mówił. Czuł, że coś się święci... Widział w jej kochanych oczach coś, czego nigdy jeszcze nie dostrzegał, jakiś blask, jakiś promyk. Promyk szczęścia.
Zaczął się wszystkiego domyślać...
Weronika zaczęła wyjmować coś z torebki...
Kiedy zobaczył te maleńkie śpioszki zrozumiał już wszystko.
Ona jest w ciąży!!! Jego ukochana Weronika jest w ciąży! Będą mieli dziecko! Co za radość! Teraz to jego ogarnęło wielkie szczęście.
Weroniki obawy były zupełnie niepotrzebne. Teraz już oboje cieszyli się, że zostaną rodzicami. Że z ich WIELKIEJ MIŁOŚCI narodzi się NOWE ŻYCIE.
Ze specjalnymi pozdrowieniami dla Was.
koronka :-)
Świetna historia. Aż miło się czyta
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Weroniki i Błażeja!
OdpowiedzUsuńObserwuję Twojego bloga od postu o wirusie i chyba się spodziewałam, że Weronika jest w ciąży :)
Blog świetny, pisany z pomysłem i dowcipem. Przyznam szczerze, że nawet się wzruszyłam podczas czytania ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Galaxia
wiedziałam :D gdy tylko zobaczyłam że u Ciebie nowa notka ucieszyłam się niesamowicie :) Przygody Weroniki i Błażeja stały się dla mnie jak telenowela :) (jedyna jaką obserwuję :)
OdpowiedzUsuńA torebeczka i śpioszki śliczne!
O matko, jakie obłędne detale.... jesteś niesamowita :)
OdpowiedzUsuńTeż się domyśliłam o co chodzi z tym wirusem, no no....
Pozdrawiam serdecznie
Piękna historia.... echhh... szkoda, że moje życie nie ma tak szcześliwego zakończenia... wzruszyłam się do łez przy twojej historii, gdyż od wielu lat walczę o dziecko a tu taka piękna opowieść... rozmarzyłam się....Oczywiście gratuluję Młodej Parze! ;-) Swiat lal jest taki prosty....
OdpowiedzUsuńMoniko, jak dla mnie, stworzyłaś niesamowity, zaczarowany i lalkowy świat! Zachwyca mnie każdy z jego detali - od broszki poprzez maleńki biustonosik, aż po doniczkowy kwiatek. Pewnie jeszcze nie raz tu wpadnę...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mogę z Wami rozmawiać. Po każdym komentarzu ciśnie mi się tysiąc słów, które chciałabym Wam powiedzieć. Póki co - krótko.
OdpowiedzUsuńStworzyłam ten prawie idealny świat bo prawdziwy jest taki nieidealny... więc zamiast oglądać telewizję gdzie pokazują: tu kłopoty, tam problemy sama tworzę świat gdzie panuje miłość, radość i szczęście. Tak chyba lepiej. Telewizji nie oglądam wcale. Mam wielką przyjemność tworząc te wszystkie przedmioty (przedmiociki ;-). A jeśli jeszcze mogę sprawić, że KTOŚ czytając to się uśmiechnie przez chwilę, to czego chcieć więcej :-)
Czyli jednak! Ha! Gratulacje dla przyszłych rodziców!
OdpowiedzUsuńNo i dla Matki Stworzycielki, czyli Ciebie Koronko :-))
Scenariusze powinnaś pisać do filmów! I dekoracje sama możesz spokojnie robić ;-) Masz niesamowite pomysły.
A ja nieustannie podziwiam te wszystkie detale, drobiażdżki i filigranki...
Ta torebusia, recepty, kwiatek na stole... No miodzio!!
Jezu, padłam. Dobrze, że zdążyłam jogurt połknąć, bo bym sobie zachlapała klawiaturę! Weronika nosi bieliznę!!! A zdjęcie jak podstępnio-dyskretnie wykonane :-) szacun.
OdpowiedzUsuń[chwila ciszy.. czytam dalej]
KOBIETO! Śpioszki mnie rozbroiły! Aż mi łezka w oku się zakręciła..
No, te wszystkie szczegóły wynagrodziły mi brak lekarza płci męskiej. Ale cieszę się w takim razie podwójnie, bo facet pojawi się pewnie w bardziej intrygującej sytuacji (pewnie będzie chciał odzyskać Weronikę hehe, albo ją w sobie rozkochać haha). Biurko zaskakująco puste jak na typowy dla lekarzy BAŁAGAN ;-)
Koronko, no co ja mogę pisać - siadłam dziś do kompa i pierwsze, co pomyślałam, że chciałabym dziś móc znaleźć Twojego nowego posta. I ja też żałuję, że nie mogę z Tobą pogadać, bo wiem, że chichrałybyśmy godzinami. Widzę, że potrafisz jak ja :D
pozdrowienia
aga
Aż mnie dreszcze przechodziły jak czytałam... Historia doskonale prawdziwa :))) Gratulacje dla Weroniki i Błażeja! A wykonanie detalów - perfekcja, jak zawsze :)))
OdpowiedzUsuńświetna historia, piękne lalki!
OdpowiedzUsuńATA - moje scenariusze pisze życie. Ja je tylko szyję ;-) ewentualnie sklejam z drewna ;-) ale dzięki wielkie.
OdpowiedzUsuńaga - miał być facet doktor, naprawdę ale musiałabym go dopiero uszyć, a co za tym idzie post przesunął by się znów o kilka dni. Kiedyś uszyłam Anię, była na moim blogu "lubiąca koty". Uszyłam jej kitel lekarski i zmieniłam fryzurę i powstała doktor Anna :-) Jakże mi się podoba w tej nowej wersji :-) Ale wiedziałam, że nie umknie Twojej uwadze, że to NIE facet ;-)
A co do chichrania... czuję, że nadajemy na tej samej fali :-) Uwielbiam chichrać ! :-)
Weronika nosi bieliznę, a jakże, przecież to prawdziwa, tildowa kobieta :-). Bluzeczki się ładniej układają, poza tym wygląda bardziej naturalnie. W zawiązku z wizytą u doktora chciałam to dyskretnie zaznaczyć :-)
Kwiatka zrobiłam sama, widzicie że on zaczyna kwitnąć? W którymś z następnych postów pokażę jak zakwitł :-) A doniczkę kupiłam w centrum ogrodniczym gdzie pojechałam kupić prawdziwe kwiaty w doniczce do domu. Dla siebie kwiatów nie kupiłam ale znalazłam te maleńkie doniczki. Ależ była moja radość! Natychmiast zrobiłam kwiaty :-)
Dzięki dziewczyny za Wasze przemiłe słowa!
Cóż mogę dodać, wszystko co czuję zostało już napisane, masz we mnie wierną fankę. Jesteś mistrzynią detalu ... ach, piknie opowiedziane.
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę zakwitła we mnie wątpliwość, że może Ty z tą kapustą kiszoną tak specjalnie. Jakże się ucieszyłam, że jednak dobrze się domyślałam. Bardzo wzruszająca historia.Takiego faceta, jak Błażej, to ze świecą szukać. Zachwycają mnie detale, o które dbasz. Kwiatki, staniczki, torebeczki...Jakże ja bym tak chciała :-) Uwielbiam tutaj zaglądać, to lepsze jak "M jak miłość" itp. których zresztą nie oglądam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Koronko :-)
Co prawda scenariusz zdradziłaś już pisząc o kapuście kiszonej, ale nie zdradzaj go w tytule postu!!! Potrzymaj nas trochę w niepewności. O dbałości o detale już nie będę pisać, bo by było już nudno.Pięknie.
OdpowiedzUsuńJestes niesamowita :)
OdpowiedzUsuńGratulujęmłodym rodzicom.
Pozdrawiam
Pięknie!
OdpowiedzUsuńPiękna historia, pięknie opowiedziana, pięknie przedstawiona i mistrzowsko wykonana!
Pozdrawiam
Łał!! Wyczekiwałam z niecierpliwościa tego odcinka. Też sie bałam, że jednak z ta kapustą to tylko podpucha, ale fajnie, że bedzie tildowy dzidziuś :D
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej powalił stanik!! :D Niemoge do tej pory z niego, HIHI :D
Mnie juz do tego stopnia wciągnęła Twoja historia, że jak sie pojawi nowy odcinek, to potem opowiadam mężowi, co sie wydażyło :D Szczęście, że on jest takim cierpliwym człowiekiem i pozwala mi sie "wygadać" :)
Jak pięknie!!!Niesamowita jesteś!!
OdpowiedzUsuńNo to pełnia szczęścia u Błażejów :)
OdpowiedzUsuńA ja zachwycam się wszystkimi detalami Twoich prac. Jesteś niesamowita!!! W Dbałośi o szczegóły jesteś MIstrzynią.
Pozdrawiam serdecznie
ale się wzruszyłam....czekam na maleństwo :)))
OdpowiedzUsuńwspaniale to wszystko tworzysz !
myślałaś ,aby wydac książkę ze zdjęciami?
taaa... powiem Zuccherowo się zrobiło... no i czas najwyższy z życzeniami się sprężać...
OdpowiedzUsuńWiedziałam że tak będzie, super cieszę się razem z młodymi, i prawdę mówiąc nie mogłam się doczekać kolejnego wpisu, to jest jak telenowela z takimi detalami ze szok, stanik i śpioszki super naprawde :)
OdpowiedzUsuńAle piękne rozpoczęcie wiosny! Gratulacje dla W i B:)
OdpowiedzUsuńI chciałam zauważyć, że Weronika bardzo gustownie się ubrała na tą wizytę lekarską.
Czyli ten "wirus" jak go nazwala Weronika to ma juz oczy, tak po naszemu ;)
OdpowiedzUsuńHistoryjka swietna, akcja sie rozwija, tildowa rodzinka sie rozrasta a skrzydla Twojej kreatywnosci rozwijaja sie coraz bardziej, niesamowita jestes i zawsze sie ciesze, kiedy moge przeczytac nowy odcinek przygod Weroniki i Blazeja :) pozdrawiam
uwielbiam historię Weroniki :)
OdpowiedzUsuńoby maluszek (maluszka) był zdrowy nie dał rodzicom zbyt do wiwatu
Wzruszyłam się. Faktem, ze Weronika jest w ciąży na pewno. Na pewno jej przerażeniem, radością, gonitwą myśli, reakcją Błażeja. Wzruszył mnie jednakowoż widok rąbka biustonosza Weroniki. Jak Ty to robisz, Koronko?? Wszystko dopracowane w każdym calu - tak jak torebka Weroniki. Gratuluję i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńCudnie!! jestem pod wrażeniem!!!
OdpowiedzUsuńcóż ja mogę dopisać, kiedy już wszystko zostało powiedziane-więc po co powielać-czekam na dalszy rozwój akcji ale jednak złożę gratulacje Twórczyni-jesteś super profesjonalistką z przyjemnością się ogląda i czyta-ja też nie oglądam telewizji-cieszę się, że jest nas więcej :) serdeczności Wanda
OdpowiedzUsuńCo ja bym była bez Was i tych Waszych komentarzy? Nic, zupełnie NIC.
OdpowiedzUsuńWy też potraficie mnie zaskoczyć na przykład kiedy przygotowuję post i najwięcej czasu i pracy wkładam w zrobienie biurka i krzeseł, a Wy podziwiacie torebkę, którą robiłam w 5 minut ha ha. No nieźle ale nie ważne co, ważne że Wam się podoba.
jerzy_nka - w sumie masz rację, będę bardziej tajemnicza w tytułach aczkolwiek wszystkiego się już domyśliłyście po poprzednim poście, więc stwierdziłam, że walnę z grubej rury o tej ciąży ;-) a co tam!
Rossali - pozdrów męża :-)
gosiu - kto wie...?
Myszka- mi też Weronika w tym stroju strasznie się podoba i z tym sweterkiem na pewno się mocno "zaprzyjaźnimy" tak jak ze śniegowcami ;-)
Matka Czworokątna - diabeł tkwi w szczególe ;-)
Wszystkim Wam bardzo, bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Fajnie, że jesteście.
Cudowny odcinek, jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńZdjęcie, na którym dyskretnie widać bieliznę Weroniki mnie powaliło normalnie! No i na koniec się wzruszyłam....
Pozdrawiam wiosennie!!!
Tak po cichu się domyślałam(;
OdpowiedzUsuńCiekawe kto im będzie pomagał? ((:
Cudnie opowiedziana historia,lalki piękne, duże uznanie za detale.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiesamowite,wzruszajaca opowiesc,,,,,a lalki ,dodatki i wszystko inne "czego dotknelas"to radocha dla" oka i ducha ",no i tyle dobra energii ,ktora dzielisz sie z nami.Sciskam.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla rodziców :-) Wiesz jak tak czytam tą historię Weroniki i Błażeja to mam czasami wrażenie, że opowiadasz o sobie tak dyskretnie.
OdpowiedzUsuńHistoria się rozwija, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. O detalach już nie wspominam, mistrzostwo świata :-))
Piękny Blog od A do Z.świetnie sie czyta ...Pozdrawiam monika
OdpowiedzUsuńCzytam po paręnaście razy... Śliczne i wzruszające, aż łezka się w oku kręci.
OdpowiedzUsuń