Już jest! Nareszcie! Przyjechała!
Babcia nazywa się Wanda (potocznie zwana babcia Wandzia), a imię nie jest przypadkowe (ale o tym później).
Chciałabym napisać dlaczego ten post jest dla mnie wyjątkowy. Między tekst wplatać będę zdjęcia.
Moja babcia była bardzo wyjątkowa. Energiczna pomimo wieku, zawsze wesoła, z piosenką na ustach przez cały dzień. Ona nie potrafiła chodzić, Ona zawsze biegła, "prędziutko" - tak mówiła. Aktywna, należała do Klubu Seniora, śpiewała w chórze klubowym i kościelnym. Uwielbiały Ją wszystkie wnuki, a miała ich chyba z dziesięcioro (już sama nie mogę doliczyć). Na mnie mówiła "córunia lub córuchna lub też kochasiu".
Wszystkie wigilie spędzaliśmy u Niej. Była cudowną, ciepłą, śmiejącą się babcią. Robiła pyszne zacierki na mleku i racuszki. Nie umiała siedzieć bezczynnie. Jak przyjeżdżała do nas to albo prasowała (dopóki miała siłę), albo cerowała moje rajstopki (jak byłam mała) i taty skarpetki :-) Całe życie była oszczędna, "po co wyrzucać, jak jeszcze dobre?"
(Tę prześliczną, babciną chustę zrobiła dla nas Jagna, jak zwykle...)
Moja babcia zginęła w tragiczny sposób 2 listopada 2009 roku. Nie chcę nawet opisywać jak bo trudno w to uwierzyć... Razem z Nią zginęła jedna z Jej córek (a moja chrzestna) i Jej wnuk, a syn mojej chrzestnej (15 lat). To była ogromna tragedia dla naszej całej rodziny, dla miasteczka i dla całej Polski. Myślę, że babcia znalazła się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu. Ale gdzie miała być wtedy jak nie w swoim domu? Jednak to było to ZŁE miejsce...Człowiek, który odpowiada za tą tragedię został właśnie niedawno skazany.
Kilka godzin przed tym, jak się dowiedziałam o tragedii opublikowałam posta z czerwonym wózkiem. Wróciłam do szycia za jakieś dwa tygodnie. Szyłam wtedy bardzo dużo, szycie było moją odskocznią. Chciałam jak najwięcej projektować, układać w głowie, żeby tylko nie myśleć. Wtedy też powstała Weronika. (Wygląda więc na to, że 28 listopada ma urodziny, czyli jutro :-), zaraz potem powstał Błażej i cała ta historia... Może dlatego, że gdzieś w podświadomości chciałam mieć taki idealny świat, gdzie "takie" tragedie się nie zdarzają? Gdzie jest miłość, radość i szczęście. Może to była taka terapia? Sama nie wiem...
Wracając do babci. Chciałabym wyjaśnić dlaczego babcia nie ma na imię Wacława, tak jak moja babcia, tylko Wanda. Otóż niedługo po tym, jak "na świat przyszła" Weronika i Błażej na moim blogu pojawiła się w komentarzach i w mailach Wanda. Jak się okazało jest to kobieta, która ma aktualnie 85 lat. Ona od początku towarzyszyła mojej historii. Ja nie widziałam Jej nigdy na żywo, zobaczyłam Ją pierwszy raz na JEJ PROFILU na FACEBOOKU! Wanda jest bardzo techniczna, świetnie obeznana na KOMPIE. No i ma świetne poczucie humoru, jeśli zainteresowała się moją historią i wciąż ją śledzi :-) Podziwiam Ją za to. Dlatego chciałam, żeby babcia Weroniki miała na imię właśnie tak, jak Ona. Imię mojej babci uczciłam już w realnym życiu.
To tyle o moim prawdziwym życiu, czas wrócić do pięknego świata moich bohaterów.
...............................................................................................................................................
Weronika mówi do babci, kiedy pomagała jej pakować się przed przeprowadzką:
-Babciu, nie musisz brać pościeli, mamy dla ciebie piękną, nową pościel.
-Dziecko, po co mi nowa, tą wezmę, jest jeszcze dobra.
-Babciu, ona chyba dwie wojny przeżyła :-)
-Ależ skąd! Dostaliśmy ją z dziadkiem na którąś rocznicę ślubu.
-Ach tak :-) Czy ona nie powinna iść już na emeryturę?
-Nieeee, jest jeszcze całkiem dobra.
-Babciu, mole w niej dziury wygryzły, a może nie mole tylko czas, wszystko jedno, damy ci nową.
-A po co mi nowa, nowa niech dla was będzie, ja tą załatałam i zobacz, jest całkiem dobra jeszcze...
-Dobrze babciu, weź tę pościel...
Weronika uśmiechnęła się z czułością...
Tak wygląda poszewka na poduszkę babci.
A tak wygląda fragment poszewki, jaką dostałam po mojej babci, na pamiątkę...
I to byłoby na tyle. Dziś ten post jest taki trochę wesoły, a trochę smutny ale generalnie historia Weroniki i Błażeja, choć zrodziła się w ciężkim momencie, jest ciepła i wesoła. Czasem ze złych doświadczeń można wynieść coś dobrego. Mam chyba coś po mojej babci. Zawsze znajdę jakieś pozytywne strony :-)
Pozdrawiam
koronka
To rzeczywiście piękne - że gdy człowiek stara się zapomnieć o smutkach, tragedii, ucieka w sztukę i powstają z tego prawdziwe dzieła...w tym przypadku jest to cała historia Weroniki i Błażeja, cały świat jaki dla nich budujesz :) To piękne i uwielbiam bywać u Ciebie na blogu. Przykro mi z powodu odejścia Twojej babci, wierzę jednak, że wszystkie smutki jakich w życiu doświadczamy, wracają do nas w postaci pozytywnych zdarzeń, a z tego co złe, zawsze może wyniknąć coś pięknego i dobrego. Co do samej lalki - babci Wandy, jest absolutnie wspaniała i wyznaje podobne zasady co moja babcia, jak i po trochu ja - "po co wyrzucać jak jest jeszcze dobre/może się przydać"... :) Pozdrawiam Cię cieplutko i oczekuj niedługo paczuszki ode mnie :) :*
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, żeby było mądrze i ładnie, ale wzruszyłam się i jednocześnie poczułam spokój.
OdpowiedzUsuńMoja babcia też zginęła tragicznie, i też w swoim domu.
Pozdrowienia dla Ciebie, to co robisz i piszesz jest niezwykłe!
Zu
Pięknie napisałaś.Bardzo się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńA Babcia Wandzia wygląda jak żywa :)
Koronko - i jak Cię nie kochać!
OdpowiedzUsuńZa tą piękną, ciepłą, mądrą opowieść, za kawałek Twoich tajemnic posyłam serdeczne uściski.
A tak naprawdę - nic się nie dzieje bez sensu, bez przyczyny.... dlatego masz ten cudny świat koło siebie. I bardzo Ci dziękuję za kolejny fragment bajki. Wzruszyłam się. I łzy mam w oczach. Jeszcze raz dziękuję.
Piękny post. Czytałam go jednym tchem.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie piszesz i jeszcze ładniej szyjesz. Uwielbiam do Ciebie zaglądać . Zawsze jak widzę Twoje prace to poprawia mi się samopoczucie.
Jesteś dla mnie lekarstwem;-)
Pozdrawiam
Dana
Mnie też bardzo wzruszył Twój wpis. Moja babcia zmarła nagle w dniu, kiedy miało się odbyć moje przyjęcie urodzinowe. Kończyłam 7 lat. Czekałam na nią, a ona już nigdy nie przyszła...
OdpowiedzUsuńZ prawdziwą przyjemnością śledzę tworzoną przez Ciebie historyjkę, a Babcia Wanda jest moim wyobrażeniem idealnej babci :) Chusta, druty i kot do kompletu. Brakuje mi tylko szarlotki.
Pozdrawiam :)
To piękny wpis. Smutny, ale dobry. Obie Babcie przypominają mi moją - też zawsze czymś zajętą; to właśnie po niej i po mojej Mamie (po kądzieli!) odziedziczyłam zamiłowanie do robótek wszelakich i pewnie dlatego tak dobrze się czuję odwiedzając Ciebie i inne " dziewczyny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Ninka.
it's an amazing story!
OdpowiedzUsuńthanks for sharing with us such heartfelt feelings. this is very valuable! I cried a little, because the thought of my grandmother. She was an amazing woman, she loved me as a mom ........
You created a very gentle grandmother Wanda for Veronique !!!!! Thank you!
no i się popłakałam
OdpowiedzUsuńmasz cudowne wspomnienia po Babci i piękną, pocerowaną poszewkę :)
a babcia Wandzia jest przecudna - wygląda jak prawdziwa babcia
i jeszcze ten kot i druty i koczek - ach i och- jesteś MISTRZYNIĄ :)
buziaki
Kasia
piękny wpis, piękny wytwór:)
OdpowiedzUsuńMoniko-
OdpowiedzUsuńnie wiem co odpowiedzieć na taki wpis i zaszczyt
jaki mnie spotkał - za co? - jestem niezwykle
wzruszona, że przyjęto i przedstawiono mnie w tej
sympatycznej wirtualnej rodzinie - jako babcię -
- myślę, że będę dobrym duchem dla swej nowej rodzinki ...nie potrafię dalej pisać bo...bo
Wanda
Masz wspaniały pomysł na uczczenie pamięci Twojej Babci:)W taki nie tradycyjny sposób zawsze jest z Tobą:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPiękny post...wzruszyłam się:)
OdpowiedzUsuńMoja mama jeszcze do niedawna też tak cerowała pościel...bo przecież jeszcze dobra jest:)
Bardzo milo poznac szanowna Pania Babcie Wande, ma super zgrabne nogi i wyglad bardzo babciowy. Super!
OdpowiedzUsuńPiekna historia o Twojej Babci Moniko, przykro mi, z powodu wypadku:-(
sciskam cieplo
B.
Babcie, to najpiekniejszy wynalatek swiata :) Ja wychowalam sie u babci, w tym malym domku, ktory jest na moim blogu, u gory, w prawym rogu. Nic wiecej nie smakuje tak jak babcine "prazuchy", racuchy na kwasnym mleku, babka drozdzowa i prawdziwy, staropolski postny zur wigilijny...
OdpowiedzUsuńDzien babci jest 21 stycznia a w ten wlasnie dzien urodzil sie moj wspanialy maz, wierze mocno w to, ze to prezent od mojej babci...
Twoja babcia Wanda jest prawdziwa babci, atka jaka sobie kazda z nas wyobraza i jaka chyba chcialaby byc, kiedy przyjdzie czas. Tez chcialabym zeby moje wnuki mnie kochaly i juz doczekac sie nie moge:)
Bardzo mi przykro ze historia Twojej babci tak sie konczy, ale dziekujmy wszyscy Bogu za to ze dane jej bylo byc z Wami a Wam z nia ...pozdrawiam
Pamiętam tę historię z gazet... Ogromna i niepotrzebna tragedia. Ale która tragedia taka nie jest?
OdpowiedzUsuńCiężko dopatrywać się pozytywów ale Tobie udało się PO TYM stworzyć coś pięknego!
Regularnie zaglądam i zawsze mnie zadziwiasz!
Babcia cudowna jak i cała reszta "koronkowego" świata :)
W Twoim opisie widzę także moją Babunię. Też była taka wspaniała. Bardzo Ci współczuję że tak swoją Babcię straciłaś. Życie czasem jest okrutne. A historia jaką stworzyłaś na Blogu i jej bohaterowie jest wspaniała i zawsze się wzruszam jak ją czytam. Babcia Wanda jest super. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNiesamowity jest ten post Koronko! Jakoś tak oczy mi "się spociły" i nie wiem co napisać:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Koronko za ten piękny, wzruszający post. Ja nie doświadczyłam takiej babci, z jedną miałam mały kontakt, druga zmarła, gdy miałam roczek. Ale ta tęsknota gdzieś jest...
OdpowiedzUsuńMam szczerą nadzieję być taką babcią :) Zawsze uśmiechniętą, kochającą swoje wnuki bez oceniania i poprawiania, za to, że po prostu są. Zajęta robótką, doceniająca małe radości,chwile, dobre jedzenie.
Babcia Wanda jest idealna :))) Zazdroszczę Weronice, o jak zazdroszczę!!!
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie napisane i opowiedziane , aż przychodż na myśl wspomnienia moje... :) A Wandzia poprstu boska i strasznie ciekawam tej fejsbukowej , obeznanej na kompie:D Pozdraiwam i czekam na wieści ze wspólnego życia rodzinki . Pewnie niebawem zaczną szykowac się do świą i zasiądą do nowego , świątecznego stołu w dużym gornie :) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńWzruszające... bardzo... chyba nigdy u Ciebie nie komentowałam, ale od jakiegos czasu śledzę Twojego bloga... dzisiaj 'zmusiałas' mnie do przerwania milczenia... Bardzo się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia! Wspaniała Babcia!
OdpowiedzUsuńBabcia Wandzia fantastyczna! Moje dzieci też mają Babcię Wandzię:)
Urocza Pani, moja babcia też miała na imię Wanda :)
OdpowiedzUsuńOj, nie wiem co napisać, bo po takiej opowieści wszystko będzie banalne. Opowieść wzruszająca, a babcia - rewelacyjna! Te wszystkie detale - kapciuszki, włosy w kok, chusta dziergana, śpiący kotek pod nogami... coś cudownego :)
OdpowiedzUsuńWzruszające...babcia Wanda...samo ciepło i słodycz...Dziękuję za tą historię. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńhttp://ewuva.blogspot.com/
Tak czytam ten post i widzę w nim po części siebie. Po ciężkim wypadku zaczełam zajmować się wytwarzaniem rękodzieła - jako terapie na swój ból, na cały zły świat. Może mój blog nie ma takiej ciągłej histori jak twoja ale każda rzecz zrobiona daje mi wiele radości. Niby czas przemija ale ból zostaje. Super pomysł z babcią. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKochana...Nie mogłam się doczekać przyjazdu babci...Nawet przez myśl mi nie przyszło,że jej przybycie wyjawi tak smutną historię... Bardzo Ci Skarbie współczuję...Po raz kolejny udowodniłaś, że jesteś osobą niezwykłą.
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać przyjazdu babci... teraz jednak musi ona poczekać gdzieś w zakamarku mego umysłu ...
OdpowiedzUsuńOpisałaś historię swojej rodziny, zły czas jaki przeżywałaś... jestem wzruszona i oczy mam pełne łez. Ja jakiś czas temu również straciłam bardzo bliską mi osobę... nie w taki tragiczny sposób ale przez ciężką nieuleczalną chorobę. Niemniej strata jaką doznałam jest wielka a pustka ciągle rośnie.... czas tego w moim przypadku nie leczy. Tobie udało się stworzyć przepiękny świat Weroniki i Błażeja. Podziwiam !!!
Pięknie napisane, wzruszająco.
OdpowiedzUsuńA ja miałam przyjemność znać Twoją Babcię, Ciocię i Karola, byli wspaniali i tacy pozostaną w naszej pamięci.
Wspaniała ta Twoja terapia.
Z pozdrowieniami Jutka
Niesamowity tekst! Babcie chyba mają zawsze coś wspólnego;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWhen I saw your grandmother it reminded of mine. When I read your story I realized that your grandmother was like mine, I have the same kinds of memories of her as you have of yours.
OdpowiedzUsuńI love your doll.
Geneviève
Monia..... nie znam tak dokładnie historii Weroniki i Błażeja,ale podziwiam Ciebie za wszystko. Za to,że nie jest to tylko płytka historia,wymyślona pod publikę,ale tak na prawdę jest to część Twojego życia.
OdpowiedzUsuńBabcie miałaś super. Bardzo chciałabym mieć przy sobie taką ciepłą i dobrą osobę.
Niestety mnie życie nie obdarowało aniołami :( stąd też muszę o wszystko walczyć co jest bardzo przykre.
Laleczka Wanda cudowna.
ściskam Madzia
ehhh przykro mi....
OdpowiedzUsuńbo sama mam podobną Babciunię do Twojej...i na samą mysl, że może mi Jej zabraknąc potrafię siedzieć i buczeć godzinami.
Ściskam Cie mocniuchno, tuląc do serduszka Twoje najzdolniejsze rączki jakie znam...
:*
Mas que vovó linda :)
OdpowiedzUsuńAmei a vovó ,ela é bonita e quero ela para mim.hauhauhau.
Love,Fernanda.
Malowny Imbryczek - tak to prawda, że ze złych rzeczy czasem rodzi się coś dobrego, zupełnie nieświadomie, przypadkiem...
OdpowiedzUsuńZu - wiem Zuziu, czytałam kiedyś na Twoim blogu i czułam się pewnie podobnie, jak Ty czytałaś mój post.
Bovary - dziękuję.
Kankanka - kochać mnie, kochać :-) Tak proszę! Akurat "moja" babcia złożyła się z Twoim babciowaniem ;-)
Danusiu - w takim razie na zdrowie! :-)
drufetka - to przykre, zwłaszcza, że byłaś dzieckiem i na pewno mocno to przeżyłaś :-( Szarlotka na pewno będzie, nie raz :-)
Ninka - nasze babcie zawsze były czymś zajęte, pewnie dlatego, że w życiu codziennym miały duuużo więcej obowiązków, niż my teraz.
Татьяна - my grandmother loved me as a mom, too. She was a wonderful woman...
Kasiu, agea dziękuję.
Wandziu - Ty wiesz...
kasia - :-)
dorotaluk - :-)
B. - moja babcia tez miała całkiem zgrabne nogi tylko te żylaki, ech...
Sabinko - babka drożdżowa! Tak, zapomniałam o niej! :-) Dziękuję, że jak zwykle jesteś...
Anonimowy - bardzo dziękuję, że do mnie zaglądasz kimkolwiek jesteś :-) Faktem jest, że to TA historia...
Bożenko - miałam nadzieję, że każdy w tej babci zobaczy cząstkę swojej :-)
angel - napisałaś niewiele ale to co napisałaś to jest bardzo dużo...
Niedzielka - życzę Ci, żebyś właśnie taką babcią była, ba! na pewno będziesz :-)
Delfinko - wyślę Ci linka na prv :-)
burana25 - bardzo się cieszę, że przerwałaś milczenie na moim blogu :-) Tego się trzymajmy ;-)
Myszko, Ewelinko, kasica53, ewuva - dziękuję :-)
Przystań Filis - bardzo mi przykro, że sama doświadczyłaś ciężkich przeżyć. Mam nadzieję, że to co robisz jest dla Ciebie cudowną terapią i daje Ci ukojenie, choć jak mówisz, ból pozostaje...
Jagna - dziękuję kochana! Babcia bez Twojej chusty była by nic :-)
AgaPola - jedni w tym poście odnaleźli wspomnienia swoich cudownych babci, a Tobie przypomniałam o złym wydarzeniu... Masz rację, że czas mija ale rany pozostają to takich tragicznych stratach...
Justynko - tak, byli wspaniali, byli... niestety.
Boei - tak to już jest, wszystkie babcie nasze są :-)
miniacollection - all the grandmas of the world have something in common :-)
Madziu - pewnie jesteś bardzo dzielna.
Konwaliowa Bombonierka - ciesz się Nią kochana bo babcie nie są wieczne...
Raminhos de Pano - :-)
jak pięknie opisałaś swoją babcię...aż mam ją przed oczami...dreszcze mnie przeszły, gdy napisałaś o tragedii...wcale się nie dziwię,że chciałaś stworzyć ten idealny świat...ja też śmieję się,żartuje, a podświadomie boję się tego najgorszego...utraty bliskich..kilku już straciłam..też w tragicznych okolicznościach...
OdpowiedzUsuńbabcia Wanda wyszła idealna - taka prawdziwa babcia:)
Nie wiem co napisać, zamiast się cieszyć z widoku ślicznej, sympatycznej babci Wandy, ja rozmyślam o Twojej babci, o złych ludziach, o tragedii która Ciebie spotkała...smutno mi, i tyle... wiem, że za chwilę życie potoczy się dalej, że powstaną kolejne cudowne dzieła u Ciebie, mniej cudowne u mnie, ale gdy człowiek czyta takie rzeczy, docenia jak ma wiele, i jak łatwo o tym zapomnieć. Mam babcie, ma 81 lat, jest, jak to mówimy "na fleku", zastać ją w domu - czysty przypadek, ona nie ma czasu na siedzenie w domu, 2 razy w tyg.wsiada w pociąg i jedzie 30km do prawnuczek :) ach, wiele by pisać, ale dziękuję że w tym zabieganym świecie, dałaś mi chwilę na zadumę, na dostrzeżenie tego, jak mam wiele. Dziękuję z głębi serca.
OdpowiedzUsuńMary
Kochana Moniczko! Koronko! oglądałam przed chwilą razem z Twoją Mamcią Elą Twoją maleńką cudownie kolorową rodzinkę, jest cudowna i niepowtarzalna. Masz niezwykły gust i wspaniały talent. Pięknie opisałaś b. smutne przeżycie i cudownie upamiętniłaś Swoją Babcię naprawdę niezwykle. Skąd bierzesz takie pomysły?, a Twoje rączki niezwykle szyją , dziergają, haftują, "heblują" itp. Niesamowity talent.CAŁUJĘ MARYLA
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się i jakoś smutno mi na sercu...
OdpowiedzUsuńBabcia wspaniała :)
MI też się oczy spociły przy czytaniu :( Strasznie to wszystko smutne i bardzo Ci współczuję.:(
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś pocieszenie w minirodzince. Są cudowni. A babcia do schrupania. Babcia mojego męża tez miała na imię Wandzie i ja w twojej babci widzę właśnie ją- zawsze uśmiechniętą, żartującą i pełną życia. Szkoda, że też jej już nie ma z nami.:(
pierwsza moja myśl Moniko po przeczytaniu tego posta była taka by serdecznie Cię przytulic, bardzo ciepło i z całego serca, co właśnie robie w myślach
OdpowiedzUsuńKoronko, babcia Wanda to mistrzostwo swiata!
OdpowiedzUsuń